ŁADUJĘ

14 top atrakcji Hanoi, czyli idealne 2-3 dni w stolicy Wietnamu

wietnam skutery

14 top atrakcji Hanoi, czyli idealne 2-3 dni w stolicy Wietnamu

Hanoi nie jest ładne, ale z pewnością ciekawe. To miasto jest prawdziwą esencją Wietnamu. Tak intensywną, że można się nią porządnie zmęczyć i zestresować. Wszechobecnymi tłumami, ciągłym uciekaniem przed rozpędzonymi skuterami, dźwiękiem klaksonów i natarczywością ulicznych sprzedawców. Ale można się nim też zauroczyć. Dostrzec piękno starego miasta, napawać się aromatem kawy i odkrywać fantastyczne muzyczne kluby i roztańczone ulice.

Hanoi było naszą pierwszą destynacją w Wietnamie. Prawdziwy skok na głęboką wodę. Po 6 tygodniach w spokojnym, przestrzennym Laosie, wylądowaliśmy w miejskiej dżungli w wersji asiatic hard-core. Po 24 godzinach miałam dość. Szczególnie po natknięciu się na uliczną restaurację, oferującą świeżą psinę. Spostrzeżenie rozkrojonego psiego zadka doprowadziło mnie do nieprzewidzianego ataku płaczu. Tymczasem Marek był totalnie zafascynowany wietnamską stolicą. W końcu mi też zaczął się udzielać jego entuzjazm. Dlatego gdy opuszczaliśmy Hanoi, wiedzieliśmy już, że największych atrakcji tego miasta nie uda nam się zamknąć w standardowej dziesiątce. Ostatecznie stanęło zatem na 14 atrakcjach, których z pewnością można doświadczyć w ciągu 2 lub 3 intensywnych dni.

DZIEŃ PIERWSZY

1. Spacer po starym mieście i świątynia Bach Ma

36 wąskich rzemieślniczych ulic to prawdziwe serce Hanoi. Tu znajduje się również większość stołecznych hosteli i pensjonatów. Co prawda tutejsza starówka nie przypomina niczym eleganckich europejskich ryneczków i gdyby nie informacje z przewodnika, można byłoby nawet nie domyślić się, że jesteśmy w zabytkowej części miasta. Historyczną zabudowę przesłania drobny wietnamski biznes. Pełno tu knajpek, kawiarni i sklepików, które często przez całą długość ulicy oferują podobny asortyment. Jest to pozostałość z dawnych czasów, kiedy każda z 36 ulic poświęcona była innemu rzemiosłu. Mimo pozornego braku piękna, plątanina uliczek zachęca do spaceru. Duszą starego miasta jest świątynia Bach Ma. W parterowym, żółtym pawilonie z XVII wieku połyskuje pomnik białego konia. Podobny rumak ukazał się ponoć 1000 lat temu królowi Li Thai To i wskazał miejsce do założenia miasta. Dzięki niemu powstało Hanoi.

2. Odpoczynek przy kuflu niepasteryzowanego Bia Hoi

Jedyne co może utrudniać nam miły spacer po starym mieście to przelewające się strumienie szalonych kierowców na skuterach. Na szczęście bez problemu znajdziemy tu miejsca na pokrzepiający odpoczynek. Wystarczy rozejrzeć się za szyldem z napisem „Bia Hanoi” lub po prostu „Bia Hoi”. Taki napis oznacza, że w tym miejscu można napić się lekkiego, niepasteryzowanego piwa z miejscowych browarów. Przepis na warzenie tego wietnamskiego pilznera przywieziony został z Czechosłowacji. Czescy browarnicy udostępnili bowiem swoje piwowarskie know-how w ramach braterskiej przyjaźni socjalistycznych krajów.

3. Wietnamskie galerie plakatu

Popkulturowy sentyment do czasów komunizmu to nie tylko polska specjalność. I chociaż w Wietnamie nadal władzę sprawuje partia komunistyczna, to Wietnamczycy potrafią już z dystansem spojrzeć na propagandową sztukę minionych lat. W centrum miasta roi się od pamiątek wykorzystujących motywy sztuki socjalistycznej. Najciekawsze z nich są galerie wietnamskiego plakatu, gdzie wśród dzieł opatrzonych podpisem „Vietnam propaganda” można znaleźć prawdziwe perełki.

4. Katedra Świętego Józefa

Położona na południe od starego miasta katedra jest najokazalszym dowodem kolonialnej historii Wietnamu. Wygląda naprawdę imponująco, choć powszechne porównania do paryskiego Notre Dame są trochę na wyrost. Katedra jest największym kościołem katolickim w całym Wietnamie i od 1990 roku (kiedy ponownie zezwolono na odprawianie tu mszy) siedzibą jednej z największych wietnamskich parafii. Francuski ślad odcisnął się również na kawiarenkach i barach okalających plac katedralny. To dlatego okolica przyciąga nie tylko miłośników architektury sakralnej. My też wracaliśmy tu kilkukrotnie do odnalezionej w pobliżu restauracji z wegetariańskim menu.

5. Jezioro Hoan Kiem

Zaledwie 200 metrów na wschód od katedry znajduje się Jezioro Zwróconego Miecza, a na nim wizytówka stolicy – Cau The Huc, czyli Most Porannego Promienia. Pomalowany na czerwono most prowadzi do niewielkiej konfucjańskiej świątyni, z której roztacza się ładny widok na jezioro i kolejny hanojski symbol – wystającą z jeziora Wieżę Żółwia. Wszystkie te poetyckie nazwy związane są ze słynną wietnamska legendą. W tym miejscu, zasłużony w walkach z Chińczykami, wietnamski bohater Le Loi miał zwrócić swój cudowny miecz na prośbę olbrzymiego żółwia, który wyłonił się z wód jeziora. Sława legendy sprawia, że tłumy turystów przybywają codziennie, by przemierzyć romantyczny mostek i z frontu świątyni strzelić fotkę romantycznej wieżyczce (bilet: 30 000 dongów). Jednak najprzyjemniej jest nad jeziorem Hona Kiem po zmroku. Oświetlone brzegi jeziora zamieniają się wtedy w tętniące energią miejsce spotkań. Podczas naszego pobytu nad brzegiem Hoan Kiem odbywały się też elektryzujące milongi.

6. Teatr Lalek na Wodzie Than Long

W bliskim sąsiedztwie jeziora znajduje się również Teatr Lalek na Wodzie. Drewniane marionetki podrygują na tafli wody, poruszane przez system tyczek, rolek i sznurków. Lalkarze stoją w tym czasie po pas w wodzie ukryci za kotarą. Sielankowy scenom rodem z wietnamskiej wioski sprzed stu lat towarzyszy tradycyjny taniec i muzyka na żywo. Bilet na 40 minutowy spektakl kosztuje 100 000 dongów (wówczas 1 $ = 22 500 dongów).

7. Wieczór w Binh Minh Jazz Club

Znacznie bardziej niż występ marionetek podobał nam się jednak jazzowy koncert w klimatycznym klubie Binh Minh Jazz przy ulicy Trang Tien. Za piwo zapłacimy tu trzykrotność barowej ceny, ale za to każdego wieczoru występują tu najlepsi jazzmeni z kraju i zagranicy. Od razu widać, że kameralna atmosfera i długoletnia sława tego miejsca przyciąga codziennie grupkę stałych miłośników. Przy okazji spaceru do klubu można też docenić elegancki czar francuskiej dzielnicy Hanoi.

DZIEŃ DRUGI

8. Kompleks Ho Chi Minha

Francuzi maja wieże Eiffla, Brytyjczycy Big Bena, a Wietnamczycy… Mauzoleum Ho Chi Minha. Oczywiście z doczesną mumią wujka Ho. Od wczesnego ranka tłumy Wietnamczyków i ciekawskich turystów ustawiają się w długiej kolejce, by zerknąć na oblicze Tego, Który Niesie Światło (ostatnie wejście o 10:30, zaś w poniedziałki i piątki nieczynne). Skojarzenia z Leninem nie są tu wcale przypadkowe, bo wujek Ho co roku jedzie na miesięczną rekonstrukcję do tych samych moskiewskich fachowców. I dzięki temu ojciec narodu jakoś się trzyma, choć od jego śmierci minęło już prawie 50 lat. Wejście do mauzoleum jest darmowe, ale za wizytę w Muzeum Ho Chi Minha zapłacimy 40 000 dongów.

Jeśli jednak nie zależy nam na odwiedzeniu tej pieczary-laurki, to znacznie urokliwszym miejscem jest, znajdująca się na terenie kompleksu, Pagoda Jednej Kolumny. Można tu zobaczyć jak ci sami ludzie, którzy oddawali przed chwilą cześć wietnamskiemu piewcy komunizmu, pochylają głowy przed taoistycznymi bóstwami.

9. Van Mieu – Muzeum Literatury

W bliskim sąsiedztwie Mauzoleum wujka Ho znajduje się również najsłynniejsza konfucjańska świątynia w Wietnamie – Van Mieu. Jest to kompleks drewnianych pawilonów z XI wieku, choć w rzeczywistości większość z nich została odbudowana po I wojnie indochińskiej. Całość konstrukcji wzorowana jest na świątyni z chińskiego Qufu, w której nauczał Konfucjusz.

Tu też przez stulecia mieścił się uniwersytet dla dobrze urodzonych młodzieńców. Dziś można tu spotkać absolwentów i absolwentki z najróżniejszych szkół, którzy w eleganckich strojach fotografują się na tle świątyni. Bilet wstępu: 30 000 dongów.

10. Muzeum Kobiet

Innym wartym odwiedzenia miejscem jest Muzeum Kobiet. Znajdziemy tu tradycyjne kobiece stroje z różnych regionów kraju; sektor poświęcony rytuałom wietnamskiej rodziny oraz nieco propagandowy dział prezentujący historie partyzantek z pierwszej i drugiej wojny indochińskiej. Tuż obok sali gloryfikującej bohaterską śmierć w imię komunistycznych ideałów, mieści się dział poświęcony Bogini Matce. Posągi tego bóstwa (które nota bene łatwo pomylić z Matką Boską!) rozsiane są po całym Wietnamie. Krótko mówiąc, tutejsze wystawy to prawdziwy misz-masz, ale za to serwujący dużą dawkę ciekawych informacji. Niestety wizyta w muzeum utwierdzi nas też w przekonaniu, że wietnamska kobieta naprawdę „nie ma lekko”. Bilet wstępu: 40 000 dongów.

11. Ca phe trung, czyli kawa z jajkiem

Dla osób, które zaczynają zwiedzanie Wietnamu od Hanoi wizyta w tym mieście będzie też pierwszym spotkaniem z wietnamską kawą. Temu tematowi można poświęcić osobny artykuł (co zamierzamy jeszcze zrobić!), ale tymczasem skupimy się tylko na ca phe trung, czyli wietnamskiej kawie z jajkiem. Wyobraźcie sobie gęste cappuccino, które zamiast spienionego mleka ma ubite białko… Postarajcie sobie przypomnieć jak smakował kogel-mogel… A na koniec dodajcie do tego jeszcze waniliowe espresso. Ca phe trung smakuje właśnie tak! Ponoć to właśnie w Hanoi narodziła się ta unikalna receptura. Nam ca phe trung naprawdę smakowało, choć na dłuższą metę przegrało z tradycyjnym cappuccino.

12. Sklepy ze sprzętem turystycznym

Widzieliście kiedyś drzewo, na którym „rosną” plecaki? W Hanoi macie taką szansę, bo tak często eksponują asortyment tutejsze sklepy turystyczne. Trekkingowe buty, wodoodporne kurtki, wspinaczkowe plecaki i ciepłe polary kupimy na każdym rogu starego miasta. Wszystko opatrzone logotypami najsłynniejszych firm outdoorowych. W dodatku w cenach sześciokrotnie niższych niż w Europie. Trochę podejrzane? Fakt, część z tych rzeczy nie ma wiele wspólnego z marką, której logo dumnie nosi. Chociaż zdarzają się też prawdziwe outletowe okazy. Tak czy inaczej, jest to ekwipunek godny swojej ceny i trudno przejść obok niego obojętnie. Tym bardziej jeśli naszym kolejnym celem jest górzysta wietnamska północ.

13. „Morski” spacer nad Jeziorem Zachodnim

Naszą szczęśliwą trzynastką jest spacer wzdłuż Zachodniego Jeziora. Znajduje się ono jakieś 5 kilometrów na północ od starego miasta, ale łatwo dotrzeć tu komunikacją miejską. Nagrodą za wyprawę będzie niespotykany w Hanoi spokój i fantastyczne portowe krajobrazy. W okolicy promenady, przy ulicy To Ngoc Van, znajdziemy też prawdziwy wysyp restauracji, specjalizujących się w konkretnych kuchniach z całego świata. Od greckiej po peruwiańską. ALE UWAGA: mimo informacji z polskich przewodników (i dwóch godzin poszukiwań) nie znaleźliśmy słynnego Polskiego Baru PYZA.

14. Rockowe brzmienie Hanoi

Na koniec jeszcze łyk wietnamskiej alternatywy, czyli bar Rock City również z ulicy To Ngoc Van. Nie jest to może miejsce w stylu hippster-indie, ale wciąż można tu trafić na dobry koncert za grosze. Króluje rock w najróżniejszych odmianach lub ostre metalowe brzmienia. My załapaliśmy się na glam rockowy koncert koreańskiego zespołu Crackshot. I choć było to niezwykle odjechany popis muzyczny, to przyznajemy, że charyzma wokalisty totalnie nas porwała.

LEAVE A COMMENT

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: