Skuterem po świętej górze Doi Suthep
Świątynia Doi Suthep to jedno z najświętszych miejsc w Tajlandii, które zna każde tajskie dziecko. Swoją sławę Doi Suthep zawdzięcza nie tylko malowniczemu położeniu na zboczu góry o tej samej nazwie, ale także legendzie, według której jest miejscem przechowywania kości z barku Buddy. Wycieczka do świątyni to także pretekst, by odkryć inne niezwykłe miejsca ukryte w parku krajobrazowym Doi Suthep. Filmowe wodospady, sekretne świątynie i królewskie ogrody – wszystko to najłatwiej odwiedzić podczas całodniowej wycieczki na skuterze z Chiang Mai.
Skutery – królowie tajskich dróg
W Tajlandii na skuterze potrafi jeździć każdy, kto ukończył 10 rok życia. Ulice pełne są jednośladów, które z łatwością wymijają stojące w korku kolumny aut. Wypożyczenie skutera to też często najlepsza opcja dla turystów, chcących odwiedzić oddalone od centrum miejsca
Czerwony skuter, na którym przemierzaliśmy park krajobrazowy Doi Suthep
Początkowo perspektywa jeżdżenia po zatłoczonych ulicach i przywyknięcie do lewostronnego ruchu drogowego może wydawać się trochę przerażająca. Jednak przy odrobinie praktyki skuter szybko staje się przyjacielem, który pozwala zaoszczędzić dużo czasu i pieniędzy. Dla porównania wycieczka do Wat Doi Suthep czerwoną taksówką Isuzu to koszt 600 BTH (tam i z powrotem/os), zaś wypożyczenie skutera z automatyczną skrzynią biegów kosztuje od 200-250 BTH za dobę.
Huai Rap Sadet – jeden z przydrożnych wodospadów
W Chiang Mai wypożyczalnie skuterów można spotkać na każdym kroku. Wystarczy na miejscu okazać swój paszport i zostawić określoną sumę pieniędzy jako depozyt (zwykle ok. 50 $). Jednak na drodze może nas spotkać niespodzianka. Przy głównych skrzyżowaniach Chiang Mai stoją często policyjne patrole, które zatrzymują turystów i żądają od nich opłaty w wysokości 500 BTH za prowadzenie skutera bez międzynarodowego prawa jazdy. Na ile jest to walka o praworządność, a na ile pogoń za łapówkami – trudno powiedzieć. Prawdą jest, że kiedy sami byliśmy „ofiarami łapanki” udało nam się wymigać od zapłacenia kary. Po prostu uparcie twierdziliśmy, że nie mamy przy sobie żadnej gotówki, więc możemy się po nią wrócić do hostelu tylko na skuterze. Po kilku minutach policjanci pozwolili nam jechać dalej, stwierdzając pewnie, że lepiej w tym czasie złapać kilku mniej upartych kierowców.
Wat Pha Lat, magiczna świątynia nad wodospadem
Świątynia Wat Pha Lat
Chcąc dotrzeć do parku krajobrazowego Doi Suthep należy wytrwale jechać na północny-zachód drogą nr 1004. Z centrum Chiang Mai to jakieś 20 km w jedną stronę. Droga biegnie ostro pod górę, ale jest dobrze utrzymana, a na ulicy jest znacznie spokojniej niż w mieście. Nie warto jednak pokonać tej trasy za jednym zamachem. Przy drodze znajdują się liczne punkty widokowe, z których można podziwiać panoramę Chiang Mai oraz ścieżki prowadzące do bajkowych wodospadów Pha Ngerb i Wang Buabaan.
Biały Budda w Wat Pha Lat
Jednak naszym zdaniem najciekawszym miejscem przy drodze okazała się świątynia Wat Pha Lat. Położona nad wodospadem, zaskakiwała nie tyle swoją okazałością, co wtopieniem w niesamowity krajobraz. Niezwykły był też spokój tego miejsca. Prócz nas, po tarasie widokowym kręciło się tylko kilku odwiedzających. Natomiast w głównym świątynnym pawilonie, przed figurą białego Buddy, swoją cichą mantrę prządł tylko mały pajączek. Dookoła świątyni biegły też ścieżki pielgrzymkowe, których strzegli kamienni strażnicy utrwaleni w medytacyjnym półuśmiechu.
Kamienne statuy przy pielgrzymkowych dróżkach
Doi Suthep, czyli tam gdzie padł biały słoń
Kilka kilometrów dalej, w Wat Doi Suthep, atmosfera spokoju zniknęła zupełnie. Od parkingu do świątynnych schodów ciągnęły się dziesiątki straganów z dewocjonaliami i pamiątkami. Sztuczna biżuteria, święte amulety, koszulki i chińskie zabawki. Do tego dziesiątki ulicznych restauracji i stoisk z przekąskami – od wieprzowych szaszłyków po gofry z czekoladą. Po przebrnięciu przez te arkana świątynnego konsumpcjonizmu należało jeszcze przejść 309 schodów w górę. Wzdłuż nich, z dwóch stron przy poręczach, wił się betonowy wąż Naga. Dopiero po dotarciu na szczyt, tuż przy końcu wężowego ogona, znajdowało się wejście na świątynny taras (i okienko z biletami – 30 BTH/os.). W centralnym punkcie tarasu znajdowała się złota stupa, mająca skrywać kość z barku Buddy. Religijni Tajowie okrążali ją trzykrotnie z modlitwą na ustach, a potem radośnie strzelali sobie selfie na tle jej złotych ścian. Każdy chciał mieć przecież dowód, że był w tym legendarnym miejscu.
Złota stupa świątyni Wat Phrathat Doi Suthep, przechowująca święte relikwie z barku Buddy
A legenda świątyni Doi Suthep brzmi tak:
W XIV wieku mnich Sumanathera z królestwa Sukhotai wyśnił, że w okolicy Pana Chan odnajdzie święte relikwie. Mnich wyruszył na poszukiwania i rzeczywiście znalazł kość, która miała pochodzić z barku Buddy. Niezwykłe pochodzenie relikwii potwierdzały jej cudowne właściwości. Kość świeciła, lewitowała i sama zmieniała swoje położenie. Mnich postanowił obdarować nią władcę Sukhotai. Król Dharmmaja nie dostrzegł w niej jednak żadnych specjalnych cech i nie przyjął podarunku. Tymczasem sława relikwii dotarła do królestwa Lanna (okolice dzisiejszego Chiang Mai). Tamtejszy władca, król Nu Naone poprosił Sumanatherę o podarowanie mu relikwii. Na jego prośbę mnich wyruszył w drogę i przybył do w królestwia Lanna w 1368 roku (dokładnie do miejscowości Lamphun położonej 18 km na południe od Chiang Mai). Na miejscu kość rozdwoiła się na dwie identyczne. Jedną z nich umieszczono w świątyni w Lamphun, a drugą przymocowano do grzbietu białego słonia (legendarne zwierzę darzone w Tajlandii wielkim szacunkiem). Słoń miał dotrzeć właśnie na zbocze Doi Suthep i tam po paść martwy. Góra, do której dobrnęło zwierzę została uznana z świętą, a król Nu Naone postanowił zbudować tam świątynię, chroniącą relikwie Buddy. Wtedy też góra otrzymała swoją nazwę, która po tajsku oznacza „Góra Cukrowego Słonia”.
Motyw słonia pojawia się w wielu miejscach w światyni Doi Suthep
Jednak chociaż archeologowie rzeczywiście datują powstanie pierwszej stupy w tym miejscu na rok 1383, to jej obecny odpowiednik stanął tu zaledwie na początku XX wieku.
W świątyni Doi Suthep znajduje się też kopia Szmaragdowego Buddy, tej samej, której orginał przechowywany jest w Wat Phra Kaew w Bangkoku
1676 metrów do góry
Góra Cukrowego Słonia liczy sobie kilkadziesiąt metrów więcej niż sudecka Śnieżka, ale prawie pod sam szczyt można dojechać na skuterze. Jadąc wzdłuż drogi do góry można jeszcze odwiedzić królewskie ogrody i zatrzymać się na kawę w jednaj z cichych, malowniczych wiosek. My postanowiliśmy podjechać na skuterze do Ban Kunsangkeyn – ostatniego punktu, na końcu górskiej trasy. Finalne kilometry wyraźnie świadczyły, że docieramy do prawdziwego końca świata. Maleńka wioseczka prócz jednej przydrożnej „kawiarenki” i prawdziwie lokalnej atmosfery nie miała zbyt wiele do zaoferowania. No, może jeszcze najskromniejszy chrześcijański kościółek, jaki kiedykolwiek w życiu widzieliśmy. Stamtąd wracaliśmy już prosto do Chiang Mai, by znaleźć się w mieście jeszcze przed zupełnym zmrokiem.